Lopatinologia stosowana

Czyli – krótko mówiąc – Daniel Lopatin razy pięć. Miało być razy sześć, ale singiel Games zdążyłem opisać na Polifonii, więc zostało mi pięć archiwalnych wydawnictw, które artysta udostępnił w plikach cyfrowych (na przykład w Boomkacie – tutaj). żeby była jasność – w sumie tych wznowionych wydawnictw jest jeszcze więcej, ale na tyle mi starczyło pieniędzy i zabrakło zdrowego rozsądku. Bo w sumie są to tylko elektroniczne płyty, od zrzutów w sieci różniące się tylko tym, że wpłacam dobrowolny datek na Lopatina i jego syntezatory.

Tak naprawdę wolałbym je oczywiście dostać za darmo od firmy Ridge Valley Digital, ale nie sądzę, żeby ta wytwórnia komukolwiek cokolwiek przydzielała w trybie promocyjnym, więc zostaje datek. Nawet bez zniżki, choć bezczelnie wspominam tu czasem o Boomkacie jako o jednym z moich ulubionych sklepów. Przy okazji – czy widzieliście, że do końca sierpnia (!) sprzedają ostatnie Yellow Swans za 6 funciaków, Black To Comm za pięć, a Brodericka już od czterech? No dobra, koniec reklamy. Pora na bryk z OPN, może komuś się to przyda przed przyjazdem Lopatina do Krakowa.

DANIA SHAPES – Soundsystem Pastoral
Naivsuper CD-R 2006 / Ridge Valley Digital 2010
7/10

Ciekawe dla tych, którzy śledzą karierę Lopatina, bo zupełnie inne niż to, co robił później. Nawet przy dużym skupieniu trudno tu jeszcze usłyszeć styl jego późniejszych nagrań, za to słychać, skąd czerpał wtedy inspiracje: przede wszystkim z niemieckiej elektroniki spod znaku błędów, trzasków i klików z – za przeproszeniem – ambientowego zagajnika. Słychać Raster-Noton, oj, słychać. I Fennesza. Rzecz nagrywana jeszcze w 2004 roku, więc nie dziwota. Jednocześnie dla miłośników europejskiej sceny elektronicznej w jej współczesnym wcieleniu to może być płyta niezmiernie atrakcyjna i łatwo przyswajalna.

ONEOHTRIX POINT NEVER – Transmat Memories
Dreamtime Taped Sounds (kaseta) 2008 / Ridge Valley Digital 2010
8/10

Wprawdzie „Transmat Memories” wydane zostały w roku 2008, tak jak większość opisywanych dziś nagrań, to jednak brzmią najbardziej archaicznie. Dlatego umieszczam je na początku zestawienia. Tangerine Dream i Klaus Schulze w końskiej dawce, kompletnie niestrawne dla kogoś, kto nie lubi syntezatorów, chwilami dość surowe dźwięki. Podchodziłem do tego trochę jak pies do jeża, tymczasem  „Im Still Alive” to lepszy noise niż ten, który stanął na początku płyty „Returnal”. W gruncie rzeczy to wszystko bardzo proste przebiegi falowe, doskonale się to ogląda na oscyloskopowej wizualizacji do np. Foobara2000 takie „Bad Guy Evacuation” – tego nie ma na kompilacji „Rifts”, która zbiera ledwie fragmenty ze wszystkich EP-ek i kaset wznowionych dziś przez Valley Ridge Digital.

ONEOHTRIX POINT NEVER – A Pact Between the Strangers
Gneiss Things (CD-R) 2008 / Ridge Valley Digital 2010
7/10

Delikatne arpeggia nagrywane w kościele w czasie mszy, gdy nagle organista przechodzi płynnie na syntezatory.  Tak to w skrócie brzmi i jest niezłym wprowadzeniem w twórczość Lopatina. Całość (30 minut) składa się z trzech utworów, w tym jednego, który błyszczałby na każdej z płyt OPN. Chodzi o nagranie „When I Get Back From New York”.

ONEOHTRIX POINT NEVER – Hollyr (EP)
Sound Holes 2008 (kaseta) / Ridge Valley Digital 2010
6/10

Dość eksperymentalne ćwiczenia na syntetycznych barwach z Kraftwerku czy sceny berlińskiej, które pokazują, jak można spojrzeć na niemiecką muzykę inwencją po latach. Okraszone nagraniami terenowymi (czy to Indianie w utworze numer 3?). Kaseta to był pewnie idealny nośnik na takie próby, ale skoro już jest na CD, i można sobie poprzełączać kawałki, to warto zacząć od środkowego utworu „Polygon Sexual Fantasy”.

ONEOHTRIX POINT NEVER – Ruined Lives
Young 2008 (kaseta) / Ridge Valley Digital 2010
8/10

Chwilami to OPN w wersji new age, ale bardzo smaczne i dość – hm – masowe w rażeniu. Trzeci numer – tytułowy – powinien zainteresować tą krótką płytą wiele osób. Genialny utwór do przechodzenia w stan snu, jakiś rodzaj „dream machine” w postaci utworu muzycznego. W dodatku – w przeciwieństwie do też bardzo dobrej reszty – jest to utwór, którego na głośnej kompilacji „Rifts” nie ma.

Ogólnie mam wrażenie, że w takich porcjach po 20-30 minut muzykę Lopatina konsumuje się o niebo lepiej niż na podwójnych albumach typu „Rifts” (czy nawet „Returnal”, której recenzję znajdziecie dwa ruchy kółkiem myszy niżej). W związku z czym na większą część zawartości tamtej płyty spojrzałem teraz przychylniej niż do tej pory. Poza tym znalazłem dużo utworów niesłusznie niewykorzystanych na „Rifts”. Gdyby ktoś chciał sobie stworzyć zestaw marzeń z utworów, których na tamtej płycie nie było, to bardzo proszę: Ruined Lives, Polygon Sexual Fantasy, Bad Guy Evacuation, Exit Strategies. A dla miłośników OPN, Fennesza i Antony’ego zakupem obowiązkowym jest singlowa wersja „Returnal”, na której utwór tytułowy w wersji na fortepian i głos (!) przygotował lider Antony and the Johnsons, a na drugiej stronie zremiksował to – już w mniej zaskakujący sposób – Christian Fennesz. Że tak ostatni raz odeślę do Boomkata – tutaj. Można też na eMego, czyli wprost od wydawcy. Okładka: Stephen O’Malley. Nakład limitowany, czyli bardziej snobistyczne od iPada, a przy tym o ile tańsze! 😉

2 responses to “Lopatinologia stosowana

  1. Dobra, żeby było sześć, dorzucam PopUpowy wywiad z Lopatinem sprzed kilku tygodni http://www.popupmusic.pl/no/27/artykuly/305/oneohtrix-point-never-daniel-lopatin—wywiad

  2. Pingback: Polifonia » Archiwum bloga » Antony odmłodzony (i broni krzyża)

Dodaj komentarz