Sonic Youth takie dobre, że aż nudne

Trzymam tę płytę w odtwarzaczu od jakiegoś miesiąca z nieskrywaną nadzieją, że jednemu z moich ulubionych zespołów przytrafił się w końcu jakiś ludzki kiks. Z pisaniem zwlekałem aż do dziś…

sonicyouth_theeternalSONIC YOUTH „The Eternal”, Matador
premiera: 9.06.09, źródło: Amazon.co.uk (CD)
8/10

Dostałem od kolegi w mp3, ale nie słuchałem, nie chcąc się uprzedzać przedpremierowym odsłuchem z komputera. Ale i tak zdążyłem się uprzedzić. Pierwsze entuzjastyczne opowieści na temat tej płyty mówiące o tym, że – jak zwykle – „triumfalny powrót”, że „legendarny zespół”, że „najlepsza płyta od czasów…” itd. spowodowały u mnie naturalny efekt odrzucenia, więc gdy już dostałem płytę, starałem się ją na wszelkie możliwe sposoby znielubić.

Wydawałoby się, że znielubić nową płytę SY łatwo, biorąc pod uwagę fakt, że niezwykle eleganckie i dopracowane „Rather Ripped” i „Sonic Nurse” należą do moich ulubionych albumów SY w ogóle, a poprzedzający je „Murray Street” podobał się nawet tym, którzy uważają, że zespół dawno się skończył. A na koniec jeszcze w pretensjonalny sposób odszedł do niezależnej wytwórni. No i biorąc pod uwagę to, że zespół jest leciwy, nagrywa dużo i ma tak charakterystyczny sposób komponowania riffów, śpiewania, rytmikę, operowanie hałasem, ulubione harmonie, że już dawno powinni być żywą skamieliną. Najpierw jednak odbiłem się od „Antenny” – z charakterystycznym dla SY unisonem gitary i wokalu w melodyjnym refrenie. Potem od „Poison Arrow”. Wprawdzie próbowałem sobie udowodnić, że Kim Gordon jest w gorszej formie wokalnej, ale tu w refrenie brzmi dokładnie tak, jak trzeba. Polubienie „Malibu Gas Station” było dość oczywiste, kiedy już zaakceptowałem coraz bardziej zmieniający się głos basistki SY (basistki do niedawna – tu już w studiu zastępuje ją Mark Ibold), a tym bardziej, jeśli polubiłem „Rather Ripped”. „Anti-Orgasm” ujął mnie brzmieniem nawiązującym do późnych lat 80. – elementy wzięte wprost z „Sister”, „Daydream Nation” i „Goo” czynią zresztą „The Eternal” płytą bardzo chwytliwą. Utwory są zwarte, nieprzegadane, całość dynamiczna. Podobnie dobrze mi się zaczęło słuchać „Leaky Lifeboat” z flażoletowym intro (kolejny stały element języka SY). I tak dalej, aż w końcu, o zgrozo, zaczęło mi się podobać wszystko.

Osatnią iskierką nadziei były lekko podszczypujące legendę recenzje w moim ulubionym ostatnio piśmie „Uncut” i na PFM. Pomyślałem, że może przy dłuższym obcowaniu „The Eternal” straci i postanowiłem dać jej jeszcze jedną szansę – zabrałem ją do samochodu w dalszą podróż, jako dodatkowe utrudnienie traktując zestawienie z nowym Dirty Projectors, płytą docenioną przez dwa wyżej wzmiankowane media i w ogóle chyba przez wszystkich. Skończyło się na tym, że słuchałem „The Eternal” non-stop, a do „Bitte Orca” nabrałem dystansu. Po powrocie do domu słuchałem SY dalej, a o DP nie chce mi się nawet pisać. Może za dużo słuchałem Yesów i Gentle Giant za młodu, żeby się czymś takim podniecać w dzisiejszym wieku. Problem w tym, że Sonic Youth podniecało mnie i wcześniej, i w trakcie słuchania Gentle Giantów, i potem, więc chyba jest coś sensownego w niezrozumiałym dla mnie tytule ich nowej płyty (ktoś wie, dlaczego taki?).

W każdym razie za tak przewidywalnie dobrą płytę mogę dać tylko przewidywalnie nudną ocenę.

7 responses to “Sonic Youth takie dobre, że aż nudne

  1. jak dla mnie, już wiecznie, Soniki mogą nagrywać takie płyty jak ‚Rather Ripped” albo właśnie „The Eternal” :)))))

  2. Osobiście odniosłem wrażenie że niby wszyscy mówią, że płyta dobra / bardzo dobra, ale miesiąc po premierze już nikt o niej nie pamięta. Tymczasem moim zdaniem album o niebo lepszy od zeszłorocznego Rather Ripped i na podobnym poziomie co uwielbiane przez mnie Sonic Nurse. Naprawdę, jedyny zespół na świecie któremu mógłbym postawić pomnik.

  3. Czy jeździmy tym samym samochodem? – bo w moim od tygodnia też te dwie płyty najczęściej goszczą (swoją drogą wyjmowanie eternala z koszulki z johnnym tundersem w czasie jazdy wymaga ciekawych ewolucji;) ) i podobnie, po pierwszej fascynacji bitte orca coraz częściej eternal powraca do szczeliny walcząc z epką deerhuntera.

  4. i oczywiście farm dinosaura 🙂

  5. @rat –> Wychodzi na to, że jeździmy tym samym. U mnie właśnie „Farm” powoli wypiera „The Eternal”… 🙂

  6. Pingback: 35 najlepszych płyt roku 2009 « CHACIŃSKI

  7. Pingback: fundacja-kaprowicz.org | Siedem piątek z Bartkiem Chacińskim (6)

Dodaj komentarz