MIND OVER MIRRORS: Harmonia

Wczoraj w Dwójce w ramach serii wakacyjnych audycji o wytwórniach płytowych wypadło na Digitalis z Oklahomy. Brad Rose, szef tej firmy, zgodził się odpowiedzieć na kilka kwestionariuszowych pytań, przypomnę więc tutaj odpowiedzi.

Jaki był bezpośredni powód założenia wytwórni. Czy stała za tym sympatia dla jakiegoś konkretnego artysty?
Brad Rose: – Zacząłem przede wszystkim dlatego, że chciałem wydawać własną muzykę, ale szybko wytwórnia stała się dla mnie sposobem na promocję muzyki, którą lubię. Nie zainspirował mnie do tego jakiś konkretny artysta, ale pamiętam, że dodała mi energii i bardzo poruszyła na samym początku wydana przez nas płyta Stevena R. Smitha, jednego z moich ulubionych wykonawców.

Dlaczego tak wcześnie postawiliście na kasety? Jeszcze kilka lat temu to medium się wycofywało, a wy uruchomiliście oddzielną linię kaset i przyjmujecie demówki w tym formacie…
– Uwielbiam kasety za to, że ich używanie łączy się z pewnym wysiłkiem i nie są tak jednorazowe jak płyty CD. Słuchanie kaset wiąże się dla mnie również z większym przywiązaniem do całego opakowania – strony graficznej, taśmy, zwiniętej taśmy i tak dalej. Rzecz jasna lubię też brzmienie kasety.

Co uważasz za swoje największe osiągnięcie przez te lata?
– Fakt, że mogłem robić to, co lubię i zachować wierność sobie. Wydaję tylko taką muzykę, która mi się podoba, i fajnie wiedzieć, że ludzie odpowiadają na to w tak dobry sposób.

A czego żałujesz?
– Że wcześniej nie zaczęliśmy tłoczyć winyli.

Najbliższe plany?
– Więcej winyli i kaset! Właśnie wyszedł album mojego projektu Charlatan. W najbliższych miesiącach wydajemy Emuul (jego pierwszy winyl), Rocardo Donoso, Chubby Wolf i Nova Scotian Arms.

A co z waszego katalogu podoba Ci się najbardziej?
– W różnych okresach różnie bywało Poza tym to jak zapytać rodziców, które dziecko kochają bardziej. W każdym razie ostatnio słucham jak szalony nowej płyty Mind Over Mirrors.

I właśnie o Mind Over Mirrors chciałem napisać słów kilka w dzisiejszym wpisie. Bo też słucham z rosnącym zdumieniem płyty „The Voice Rolling” i odnajduję w niej coraz to nowe wątki. Najpierw sklasyfikowałem ją pochopnie jako nową szkołę syntezatorową. Problem w tym, że autor, Jaime Fennelly, znany z formacji Acid Birds, syntezatora tu praktycznie nie używa. Jest tylko fisharmonia, której dźwięki zostały poddane dość mocnej obróbce efektami, a dzięki zgrywaniu całych partii na taśmę autor zyskał wyjątkowo potężne, hipnotyzujące brzmienie. Dziś więc czytam ją – włącznie z prostymi motywami fortepianu, jako dzieło nowego pokolenia muzyków zafascynowanych La Monte Youngiem. Album ma momenty olśniewające – z „You Ain’t Reeling” albo długim, natchnionym „Barely Spun” na czele i stanowczo wart jest zachodu. I wyjątkowo (piszę tu o wielu albumach, których nakłady zdążyły się wyczerpać) jeszcze do kupienia. Nie chcę natrętnie promować Boomkata, więc dopowiem, że można to znaleźć również w Norman Records.

Wydawnictwo jest – jak przystało na Digitalis – limitowane. 450 sztuk na czarnym winylu, bardzo dobrze przygotowanym przez berlińską Dubplates + Mastering, od której złej płyty jeszcze w rękach nie miałem. Nie wyobrażam sobie, żeby to zabrzmiało równie dobrze na jakimkolwiek innym nośniku.

MIND OVER MIRRORS „The Voice Rolling”
Digitalis 2011
8/10
Trzeba posłuchać:
„You Ain’t Reeling”, „Barely Spun”.

6 responses to “MIND OVER MIRRORS: Harmonia

  1. nie do końca rozumiem dlaczego płyta CD jest według tego pana „jednorazowa”. powiedział „disposable”?

  2. Dokładnie tak: „I love cassettes and that they are not as disposable or effortless as a CD”.
    Nie da się ukryć – CD jest jednorazowe. CD-R oczywiście już nie. Za to kaseta w każdym wypadku jest wielorazowa, więc zakładam, że o to chodziło Bradowi Rose’owi.

  3. a ja wczoraj odebralem wlasnie te plyte! Gdy słuchalem jej z internetu też myślałem, że to kolejna syntezatorowa plyta, dopiero poźniej doczytalem, a wczoraj uslyszałem różnice. Super płyta i bardzo ciekawa grafika na obu stronach winyla i z tyłu okładki. Pozdrawiam

  4. Z drugiej strony – może chodzi o to, jak łatwo nią dysponować? Że jest „bezwysiłkowa”, mówiąc krótko… Tylko wtedy to by się zupełnie powielało z „effortless”.

  5. ok, pisząc „CD” przed oczami stanął mi właśnie CD-r, stąd moje zdziwienie. argumenty za kasetą jakoś mnie nie przekonują 🙂

  6. Pingback: Rzeź saksofonistów | Polifonia

Dodaj komentarz