Już wiem, kto mógłby grać przed Radiohead

Brzmi trochę tak, jakby był rok 1999, a nie 2009. Ale słucha się go świetnie mimo to. Przyjedzie niebawem do Polski, ale nie po to, by kogokolwiek wspomagać, zagra sam

jon_hopkins>>>4<<
JON HOPKINS „Insides”, Double Six/Domino
premiera: 4.05.09, źródło: promo CD – Isound

Podobnie jak Ólafur Arnalds nieźle pasuje do roli supportu przed Sigur Rós, tak Jon Hopkins sprawdziłby się moim zdaniem idealnie jako artysta otwierający występy Radiohead. Analogia dotyczy połączenia elementów stylu gwiazdy i bardziej akademickiej formuły, charakterystycznej bardziej dla muzyki współczesnej niż rockandrollowej. To, co robi Hopkins, wyrasta jednocześnie wprost z tradycji IDM, postrockowych i z nurtu neoklasycznego. Ba, w tym ostatnim Hopkins mógłby być zarówno kolegą Arnaldsa, jak i Richtera, tyle że wiatr go najwyraźniej pchnął mocniej w stronę muzyki zrytmizowanej i czysto elektronicznej. W równie skuteczny co Radiohead sposób łączy chłodne powtarzalne tematy, które zamarzają wręcz, zapętlają się w kółko, i narastające w długich (często sześć i więcej minut) utworach emocje. Niektórzy porównują też „Insides” z solową płytą Thoma Yorke’a. Bo też krąg porównań jest szeroki – ja bym do niego włączył jeszcze Boards Of Canada, na pewno Manual, hmm… z innej beczki to nawet William Ørbit mi się jakoś kojarzy, tyle że ten mi się nigdy nie podobał, a Hopkins ma klasę. I tak, oczywiście – to wynika z tych wszystkich podobieństw – płyta „Insides” nie przynosi muzyki z innego wymiaru czasoprzestrzennego. Żadnego zupełnie nowego lądu JH nie odkrywa i to jego słaby punkt. Może nawet słychać tu i ówdzie pewną zachowawczość i koniunkturalizm, wszak człowieka wykształciły reklamówki i muzyka filmowa. Ale słychać też właśnie wykształcenie, muzykalność wyuczoną, pełne „panowanie nad kierownicą” w doborze brzmień i rozwiązań.

Warto zwrócić uwagę na tego człowieka i poświęcić mu chwilę, nawet jeśli nie mamy do czynienia z geniuszem, tylko zdolnym inżynierem dźwięku. A jeśli ktoś mnie nie wierzy, to niech uwierzy Brianowi Eno, który ściągnął JH do współpracy producenckiej przy ostatniej płycie Coldplaya – marnej, bo marnej, ale w jakim towarzystwie tworzonej. 🙂

Wiem, wiem – jako support Radiohead w Poznaniu gra Moderat, a Jon Hopkins występuje kilka dni później w Katowicach (w sumie wystarczy dwa dni gdzieś przeczekać i można gnać do Katowic). Co nie powinno dziwić nikogo, bo w końcu w tym roku przez kilka letnich miesięcy jesteśmy koncertowym pępkiem świata. Z pięć lat takiego pępkowego i będziemy sami mieli takich zdolnych młodych rzemieślników jak Hopkins.

Aha, jest jeszcze mały epilog. JH został po sesjach „Viva la Vida…” supportem, owszem, ale grupy Coldplay…

To proszę sobie jeszcze posłuchać „Light Through The Veins” Jona Hopkinsa. Niby prostactwo, ale jak zrobione. Fragment tego utworu wykorzystany został nawet na „Viva la Vida…”, a wytwórnia Domino pozwala je sobie za darmo ściągnąć tutaj. Kojarzy mi się trochę z U2 przeniesionym w czasy post-rocka:

PS Zapowiedzi 2009 uaktalniane są ostatnio wolniej, ale konsekwentnie, poprawki mile widziane, szczegóły w zakładce „Płyty 2009”. Dodałem kilka linków po prawej stronie, między innymi stronę audycji i całego projektu multimedialnego Odkrywamy Amerykę. Waszą uwagę powinny zwrócić w pierwszej kolejności sesje wideo różnych artystów, w tym m.in. Lambchop i Pustek – bezpośredni link tutaj.

3 responses to “Już wiem, kto mógłby grać przed Radiohead

  1. Dodać do tego niedawne Junior Boys (znakomite), nadchodzące The Field (oby jeszcze lepsze!) i parę innych rzeczy i robi się nam piękna elektroniczna wiosna!

  2. Na FNM4 gdzie bedzie grał Hopkins można również zobaczyć Fever Ray !!

  3. Pingback: Polifonia » Archiwum bloga » Nie prowdy sukoj, Eno kolegów*

Dodaj komentarz