W przeddzień ukazania się po polsku książki „Reszta jest hałasem” Alexa Rossa (słynne „The Rest Is Noise” – PIW przygotowuje to do wydania jeszcze na na maj!) nie mogę się powstrzymać przed przytoczeniem historyjki związanej ze ścieżką dźwiękową do klasyka SF „Zakazana planeta”. Została ona bowiem w roku wejścia na ekrany filmu (1956) oficjalnie uznana za niemuzykę. Twórcy, małżeństwo Louis i Bebe Barron, nie byli bowiem członkami twardej pod rządami Jamesa Petrillo amerykańskiej Unii Muzyków. Ta nie pozwoliła więc na wykorzystanie słowa „muzyka” na plakatach i państwo Barron zostali twórcami „elektronicznych dźwięków” („electronic tonalities”). Paradoksalnie John Cage, z którym się znali, uznał ten soundtrack za przesadnie „orkiestrowy i muzyczny”. To dziwne, bo dzieło Louisa i Bebe jest ostentacyjnie wręcz abstrakcyjne. W każdym razie po latach „Zakazana planeta” nieźle broni się jako film, a już ścieżka dźwiękowa to prawdziwa historia muzyki elektronicznej – wszystko to dzieje się bowiem u zarania tej dziedziny, ledwie w cztery lata po uruchomieniu studia eksperymentalnego w Kolonii.
Przez wiele lat wydawało mi się, że „Zakazana…” była modelowym soundtrackiem fantastyczno-naukowym wykorzystującym teremin, tymczasem o ile wcześniejsze filmy SF („Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia”) z tego instrumentu korzystały obficie, to dzieło małżeństwa Barron jest mocnym i radykalnym ruchem w stronę generatorów i zalążkowej syntezy dźwięku – Louis sam był zapalonym konstruktorem generatorów – w połączeniu z olbrzymim nakładem pracy na taśmach. Louis i Bebe dostali wczesny model niemieckiego Telefunkena (magnetofonu, na którego konstrukcji próbowały się wówczas wzorować inne firmy) w prezencie ślubnym. Niech to będzie małe nawiązanie do poprzedniego wpisu.
Wznowienie Poppydisc to już kolejne w historii. Nie znam poprzednich, więc trudno mi oceniać jakość tłoczenia na tle innych, ale całość została wydana przepięknie, z oryginalną okładką i nowym tekstem wprowadzającym Johna Cavanagha.
LOUIS & BEBE BARRON „Forbidden Planet”
Poppydisc/Rev-Ola 2011 (oryg. 1956)
9/10
Trzeba posłuchać: Pierwszych poważnych dźwięków kosmosu ever. Próbki na YT – tutaj.
Chaciński – Pan zaczyna wchodzić na tereny niezwykle intrygujące dla mnie, gratuluję i czekam na kolejne ;)))) Oczywiście przeklejka na bloga obowiązkowo.
Pozdrawiam.
Jerzy Beka
@esflores –> Dziękuję i pozdrowienia!
Oczywiście sobie gratuluję ;))
Cytując wspomnianego w blogonotce klasyka:
„If this word ‚music’ is sacred and reserved for eighteenth and nineteenth century instruments, we can substitute a more meaningful term: Organization Of sOund.The principle of form will be our only constant connection with the past. —John Cage (1937)”
Reszta jest hałasem @ jakieś konkretniejsze info można prosić, bo na stronie pusto:///
my bad. mam. ciekawe po ile.
I znowu ciekawe małżeństwo. 🙂 Bardzo interesujące rzeczy, lubię klimaty tych wczesnych filmów science-fiction, o korzeniach muzyki elektronicznej nie wspominając. Mógłby Pan polecić jeszcze jakieś książki z tych okolic? Podoba mi się kierunek obrany na tym blogu – wentyl szaleństwa gdzieś na tyłach Polifonii. 🙂
Witam.
Płytki Barronów jeszcze nie słuchałem, natomiast zastanawiam się nad różnicami pomiędzy nią, a materiałem wydanym przez Jacka Dangersa znanego z formacji Meat Beat Manifesto. http://www.discogs.com/Jack-Dangers-Forbidden-Planet-Explored/release/308782
Pozdrawiam.
Pingback: 2+11 archiwaliów wydanych w roku 2011 | Polifonia