Tych płyt trzeba posłuchać (choć inni już to napisali)

david_sylvian_manafonDavid Sylvian „Manafon”, Samadhisound
premiera: 14.09, źródło: Amazon.com (CD)
7/10

Najlepszą (i najkrótszą!) recenzję tego albumu napisał bliżej mi nieznany gość z serwisu Rate Your Music: „Obserwujemy właśnie pierwsze symptomy syndromu Scotta Walkera”. Powinienem teraz dodać coś od siebie, żeby to nie był plagiat, tylko cytat, a zatem powiem tyle: Sylvian jest lepszy od Walkera, bo stworzył płytę świadomie osobną i dziwaczną, ale taką, że ludzie i tak będą jej musieli posłuchać –  bo jeszcze nigdy wokalista nie zatrudnił takiego sztabu gwiazd muzyki improwizowanej z całego świata i z różnych półek. Czyli Księga Rekordów Guinnessa w pewnym sensie. Ładna płyta, co tu kryć. I rozwojowa, jeśli chodzi o kierunek – „The Greatest Living Englishman” powinien być tu wzorem na przyszłość. Zdecydowanie najlepszy fragment.  Ale jeśli już koniecznie miałbym się czegoś czepiać, to Sylvian we wkładce też z płyty na płytę coraz młodszy i piękniejszy.
Zajrzyjcie do Ziemi Niczyjej po parę wypowiedzi maestro Sylviana, a na stronę „Przekroju” po recenzję autora Ziemi Niczyjej.

theantlers_hospiceThe Antlers „Hospice”, Frenchkiss

premiera: 3.03, reedycja: 18.08, źródło: Amazon.com (CD)
8/10

Przeciwieństwo The Big Pink. Żadnej krzykliwości ani trzęsienia ziemi na samym wstępie. Jeśli nie dotrwacie do trzeciej minuty drugiego utworu, to nawet nie zorientujecie się, że cokolwiek się zaczęło. To płyta rewelacyjnie dozująca mocne momenty, a zaskakująco dobrze maskująca dłużyzny, nie nudzi się w dającym się określić czasie i zawiera to, co najlepsze, z nowej amerykańskiej psychodelii i kanadyjskiego rocka. To jeden z albumów, które długo i konsekwentnie wdrukowują się w głowę, by potem – zakładam, bo na szczęście mnie to nie spotkało ostatnio – wysadzić w niej wszystkie podłożone wcześniej emocjonalne ładunki, gdy okaże się, że przytrafi wam się sytuacja podobna do tej, która była udziałem Petera Silbermana, czyli pobyt w szpitalu bliskiej osoby. Więcej warto sobie poczytać na blogu Coldaim. Gdybym zauważył tę recenzję wcześniej, to bym był teraz szczęśliwszy – wcześniej bym sobie zamówił tę płytę. To może być album prawie tak ważny w tym roku jak Bon Iver w ubiegłym, albo „Funeral” Arcade Fire pięć lat temu.

26 responses to “Tych płyt trzeba posłuchać (choć inni już to napisali)

  1. Ja mam odwrotnie jeśli chodzi o oceny dla tych 2 płyt, ale myślę, że The Antlers urośnie do zacnej 8 u mnie, bo to naprawdę dobra rzecz. Myślałem, że Sylvian dostanie tą ocenę, ale jednak dałeś mu 7. Ciekawi mnie co napiszesz o nowej płycie Flaming Lips. No i gdyby tak spojrzeć to w tym roku dałeś Bartku tylko jedną 9 (Callahan dostąpił zaszczytu). Co raz bardziej srogi się robisz 😛

  2. To chyba działa w ten sposób, że im więcej dobrych płyt, tym oceny niższe. Ogólnie chyba więc tendencja pozytywna. Callahan u mnie w tym roku też bardzo wysoko, na pewno do pierwszej 10 wejdzie, ale jakoś nie odważyłem się cokolwiek o nim napisać. Czułem się chyba za malutki na to;)
    A The Antlers to właśnie taka mocna, choć stłumiona rzecz. Krzyk w poduszkę, płacz pod wodą. Te klimaty;)
    I dzięki za napomknięcie;)

  3. ‚Hospice’ to jedna z najlepszych płyt tego roku, zaraz obok ‚Controlling Crowds’ Archive. Wielka sprawa.

  4. A mnie niestety nowa płyta Davida rozczarowała.”Blemish” mogłą sie jeszcze podobać ale teraz..Moim zdaniem to co robi pan Sylvian obecnie jest raczej dowodem kryzysu twórczego,a cała ambicja twórcza przykrywką.Początków tego stanu dopatruje sie jeszcze na „Dead bees on a cake” która to płyta zawierała wiele nudnych fragmentów.A gdzie podziała się poetyka wczesniejszych albumów?RYM jest świetną strona ale prawdą jest tez że roi sie tam od pseudoznawców i snobów.

  5. Tym razem muszę się zgodzić z każdym po trochu:

    @Kamil –> To fakt, że ostatnio staram się o wstrzemięźliwość w ocenach, ale…

    @Coldaim –> …dokładnie o ten mechanizm chodzi. Widzę, że w tym roku jest naprawdę dużo udanych płyt i trzeba je jakoś zróżnicować pod względem oceny.

    @Pijotr –> Wyjdzie w zestawieniach końcowych na pewno.

    @Jacek –> Też stawiam wyżej „Blemish”, chociaż może na tyle się oswoję z „Manafonem”, żeby w nim dostrzec coś jeszcze… Co do RYM – jasne, ten sam problem co wszędzie.

    O The Flaming Lips napisałem w „Przekroju”, a tu staram się pisać o różnych istotnych dla mnie rzeczach, których nie mogę / nie zdążyłem opisać gdzie indziej. Ale mam nadzieję, że jeszcze wrócę do „Embryonic” jak znajdę chwilę. Mam do tej płyty już teraz dość szczególny stosunek, do zespołu też 🙂

  6. Obie płyty o tyle cenne, że trzeba ich faktycznie *słuchać*. Puszczanie „przy okazji” nie pozostawia w pamięci nic, może poza ogólnym (niekoniecznie pozytywnym) wrażeniem.

  7. A propos piankowego felietoniku dla Przekroju, porównanie wysokiej oceny dla Embryonic (7/6) do nobla Obamy bardzo trafione 😉

  8. I znowu powraca cień nieszczęsnego „Funeral” … ale to chyba tylko mój uraz do egzaltowanego uduchowienia 😉
    PS. W samochodzie niepodzielnie rządzą „Logos” i „xx”, bo „Embryonic” wymaga zbyt dużego zaangażowania

  9. Muzyka to nie wyścigi, ale skoro idziemy już w tę stronę, to nie mogę się zgodzić z twierdzeniem, że nowy Sylvian jest lepszy dlatego, że zatrudnił same gwiazdy 🙂 Do wizjonerstwa Walkera Sylvianowi jeszcze trochę brakuje, ale trzeba uczciwie przyznać, że uczeń powoli goni mistrza.

  10. Brakuje mi do tego zestawu najnowszego Yo La Tengo…

  11. o co chodzi z ta datą pierwszego wydania?

  12. mysle, ze plyta bedzie ciekawa jak i wystep

  13. „Hospice” są wtórne i dość nudne , ale bronią się niezłymi kompozycjami , piątkowe rejony , straszny przehajp . Lepiej byłoby napisać recenzję Circulatory System panie Bartku.

  14. “Hospice” są wtórne i dość nudne , ale bronią się niezłymi kompozycjami , piątkowe rejony , straszny przehajp . Lepiej byłoby napisać recenzję Circulatory System panie Bartku.”

    z ust mi wyjąłeś, trąbię o tym od 2 miesięcy

  15. no albo Atlas Sounda , albo , hmmm czegoś z chillwave’u (Neon Indian , Washed Out i te sprawy) ;]

  16. tzn. ja bardziej o tym, że Antlers przehajp niż o czym pisać lub nie

  17. „Hospice” – jak dla mnie prawdziwe dzieło sztuki, pobudza do refleksji ale mimo wszystko napawa optymizmem, pozdro!

  18. The Antlers znam i żałuję czasu, który
    poświęciłem tej płycie. dla mnie coś niestrawnego. może dlatego, że nie akceptuję wylewającego się patosu w muzyce z gatunku indie-rock i pozowania na dojrzałych i wrażliwych. dlatego mam poważne wątpliwości, czy płyta Davida Sylviana jest jedną z tych, których „trzeba posłuchać”.

  19. Mnie zastanawia, skąd panowie tyle czasu mają na te wszystkie płyty. Czasu i chęci, bo ja reprezentuję typową muzyczną mamoniowszczyznę i do każdej nowości zabieram się jak pies do jeża.

  20. Cóż to za sofciarski blog dla chłopców w modnych okularkach. Czemu nie ma linka do serpent.pl? Czemu jest Pitchfork, a nie ma Tiny Mix Tapes?

    No i gratulacje. Jeśli faktycznie autorowi udało się wysłuchać nowego Sylviana do końca.

  21. @klancyk –> Sylviana wysłuchałem trzy razy ciurkiem i jeszcze po trochu na wyrywki. To sofciarska muzyka, więc łatwo poszło. Dzięki słuchaniu takiej muzyki zarobiłem na modne okularki i wiesz, tak się tu lansujemy z kolegami. W katalogu modnych serwisów (dodają za darmo do okularów) nazwa Pitchfork była pod P, a do T (jak Tiny Mix Tapes) jeszcze nie doszedłem.

    A co do Serpenta, to – już poważniej – nie ma, bo jeszcze w Serpencie nic (z całym szacunkiem – to bardzo fajny sklep jest) nie kupowałem. Tak się jakoś złożyło, mimo że kibicuję Serpentowi od „urodzenia” (nie swojego, tylko sklepu).

  22. A ja pięć razy i się w ogóle nie zmęczyłem 😛 Klancyk nie chce cię zmartwić, ale jesteś najsłabszym ogniwem wśród osób piszących tutaj, jeśli nie dałeś rady przesłuchać całego Sylviana 😀 Ale w tych czasach każdy może być krytykiem. Niestety z często opłakanym rezultatem 😛

  23. Pingback: 35 najlepszych płyt roku 2009 « CHACIŃSKI

  24. Z innej beczki. Dlaczego Sylvian jeszcze nie koncertował w Polsce?! Pan jest dziennikarzem: 1 muzycznym 2 wysokonakładowych pism 3 radia znanego w Polsce 4 i myślę, że z aspiracjami by mieć nadal czytelników.
    Mówią, że do Polski już wszyscy przyjechali, jacy wszyscy?, mogłabym z pały wypełnić 1.800 znakami tę wpis, i nadal miałabym pomysły. Żadna tam awangarda czy alternatywa. Skoro w Gdyni pojawiają się po raz drugi -trzeci te same zespoły, to średnio to świadczy o muzycznej świadomości organizatorów Kasa i tak popłynie. No i don’t wan’t not anymore ‚sex on the fire”…

  25. Oczywiście, że nie przyjechali tu wszyscy, choć teoretycznie mógłby każdy i moim zdaniem nie ma racjonalnych powodów, by taki Sylvian nie miał w końcu przyjechać, poza najprostszymi: ofertami rodzimych promotorów (czy raczej brakiem ofert) i faktem, że Sylvian dość rzadko koncertuje. W ciągu ostatnich dziesięciu lat w Berlinie grał bodaj raz, więc niespecjalnie mnie dziwi, że akurat nie przyjechał do nas. Na promotorów można próbować wpłynąć. 🙂
    A co do Gdyni – ludzie chcą oglądać po raz drugi czy trzeci te same zespoły, miałem okazję sprawdzić w tym roku,..

    • Odnośnie Gdyni, streamowałam mimo, że do Gdyni żabim skokiem. Nigdy na O. nie byłam. Dziwne ale wolę tłuc się przez całą Polskę do Katowic. Przynajmniej pięknie się umorduję koncertami, bo line-up zazwyczaj spełnia moje pragnienia.
      Odnośnie Sylviana może warto wspomnieć o nim w HCH?
      A to moja osobista lista życzeń: Albini, Jesus Lizard, Perry Farrell, Callahan, Chan M, Merz, UNKLE, White Birch, Morrissey. Może kiedyś się doczekam.
      Kilka marzeń już niebawem się spełni Zorn, Patton, Ribot… ;0

Dodaj odpowiedź do Kamil Anuluj pisanie odpowiedzi